Artykuły
O skuteczności w sztukach walki
O skuteczności w sztukach walki
Odkąd zajmuję się sztukami walki, najpierw karate a później aikido niezmiennie towarzyszy mi owo dziecinne pytanie - a co by było gdyby tak zapaśnik otrzymał cios "z karata" czy się obroni czy też polegnie? Ta zabawna formuła pytania w której każdy znawca problematyki sportów walki obnaży dziecięcy brak wiedzy na temat istoty Budo przestaje być śmieszna a staje się niepokojąca gdy poważni ludzie zajmujący się sportami walki od wielu lat a nawet posiadający tytuły mistrzowskie i czarne pasy powielają to dziecinne pytanie, nieco tylko tuszując jego trywialność, prowadzą niekończące się dysputy o tym co jest a co nie jest skuteczne w tzw. realnej walce (konkretna technika, styl, sztuka walki itp.)
Ponieważ dyskusja trwa i angażują się w nią rozmaite lokalne i globalne autorytety postanowiłem do sprawy podejść poważnie i systematycznie omówić problem tak jak go widzę z perspektywy ponad 20 lat moich własnych doświadczeń, lektur i rozmów z mądrymi ludźmi, którzy swoje życie poświęcili sztukom walki nie tylko tym azjatyckiego pochodzenia.
Najpoważniejszym mitem i problemem , który na samym początku mojego wywodu musi zostać wyjaśniony jest pojawiające w metodyce treningu praktycznie wszystkich sztuka walk odniesienie do tzw. sytuacji rzeczywistej. Często słyszymy podczas zajęć ten ruch jest dobry a tamten nie jest bo w realnej sytuacji ... . Jest typowe uproszczenie bo niczego takiego jak uniwersalna realna sytuacja nie ma!
Jest natomiast wiele odniesień historycznych i współczesnych do konkretnych zagrożeń, które wywarły wpływ na metodykę treningu poszczególnych sztuk walki.
Czym innym była rzeczywista sytuacja na bitewnym polu w średniowiecznej Japonii czym innym pojedynek na szpady we Francji opisywanej przez A.Dumasa, czym innym jest akcja brygady antyterrorystycznej, czym innym sportowa walka MMA czy UFC, czym innym pijackie mordobicie w remizie strażackiej a czym innym wreszcie napad opryszków w ciemnej bramie lub próba wyrwania torebki w biały dzień.
Wszystkie te sytuacje od czasów Dawida i Goliata łączy tylko jedna wspólna cecha, faktyczne umiejętności techniczne, siła i sprawność są zaledwie jednym z wielu elementów decydującym o tym co się stanie z nieszczęśnikiem, który miał nie-szczęście znaleźć się w jednej z wymienionych wyżej lub wielu innych podobnych sytuacji.
Życie codzienne, literatura i historia dostarczają wiele przykładów, które potwierdzają, że wyjście obronną ręką z tzw. Sytuacji rzeczywistej czyli z sytuacji w której nasze życie i zdrowie było realnie zagrożone zależy od tak wielu czynników, że pozowanie na mistrza który jest tak dobry, że zawsze sobie poradzi i jeszcze potrafi tego nauczyć jest objawem pychy, głupoty i zwykłej naiwności.
W nagrodzonym wieloma Oscarami filmie Spielberga "Saving Private Ryan" jest niesamowita scena - przestraszony żołnierz amerykański kuli się na schodach gdy obok schodzi niemiecki komandos, który kilka chwil wcześniej udusił po zaciętej walce wręcz, kolegę owego żołnierza. Zwiniętego ze strachu chłopaka Niemiec z lekceważeniem zostawia przy życiu by parę minut później zostać przez niego właśnie zastrzelonym. Kto kogo tu pokonał? Według okrutnych reguł pola walki ten kto przeżył jest zwycięzcą. Tak?
Wiele lat temu w moim klubie kilka osób bardzo chciało bym do metodyki treningu wprowadził więcej elementów rozwijających tzw. realną skuteczność, inspirowaną szkoleniem służb mundurowych.
Nie ma problemu - odpowiedziałem, tego typu szkolenie odbywa się zawsze na zasadzie ostrej selekcji naturalnej . Zaproponowałem, że wybierzemy 20 osób zdecydowanych na takie szkolenie i mogę obiecać , że 2-3 osoby z grupy po 6 miesiącach zwiększą swoje szanse w ewentualnej bójce ulicznej. A co z pozostałymi 18-17 osobami? Padło pytanie. No cóż ta reszta to materiał szkoleniowo-selekcyjny , kilka urazów kolan, łokci, miejmy nadzieję, że nie kręgosłupa, kilka załamań nerwowych, frustracja - słowem selekcja naturalna. Po kilku dniach o sprawie wszyscy zapomnieli i nikt nie narzekał na spokojną i bezpieczną metodykę treningów aikido. Nikt nie miał ochoty być w grupie "odpad szkoleniowy".
Powyższa historia może być również dobrą ilustracją do omówienia kwestii celu ćwiczeń i motywacji jaka towarzyszy osobom zapisującym się do klubów różnych sztuk walk.
Jest to niestety temat szeroki jak rzeka dlatego skupię się tylko na tych motywacjach które mają bezpośredni związek z głównym tematem mojego artykułu.
Obroń się sam, Jedyny skuteczny styl, Sztuka uniku, Aikido Realne , kurs samoobrony to slogany reklamowe odwołujące się do poczucia zagrożenia jakie towarzyszy nam na co dzień, obiecujące, że po kilku miesiącach ćwiczeń będziemy dużo bezpieczniejsi. Wcale nie mam zamiaru tu ironizować ponieważ często ta ukryta obietnica zostaje spełniona. Nie dlatego, że raptem stajemy się niepokonani ale dlatego, że robiąc coś z własnym ciałem i duchem czujemy się trochę sprawniejsi a przez to i bezpieczniejsi. Jeżeli jednak ktoś obiecuje, że w tym klubie lub ćwicząc ten styl walki po kilku miesiącach staniemy się tak sprawni jak filmowy Rambo to należy go po prostu wyśmiać . Sprawa nie jest wcale banalna gdyż wielu młodych ludzi daje się skusić taką obietnicą.
Zatem co to znaczy być skutecznym?
O skuteczności można dyskutować z pożytkiem np. w ramach określonego sportu walki może to być boks, zapasy, judo, sumo, szermierka itp.
Wszędzie tam gdzie cel walki jest jasno określony a przepisy minimalizują zagrożenie dla zdrowia i życia opracowuje się metodykę szkolenia i taktykę walki w taki sposób aby osiągnąć jak najlepszy wynik i wygrać walkę - skuteczność zatem to wynik, medal. Być skutecznym to znaczy wygrać walkę i zdobyć medal. Dotyczy to w równym stopniu zawodów MMA co szermierki. Każdy zawodnik wie z własnego doświadczenia jak wiele czynników wpływa na wynik i że nie zawsze wygrywa ten, który jest najlepszy technicznie czy najsprawniejszy fizycznie. Ta ogólna zasada jest obecna w każdej walce tej sportowej i tej realnej.
Zatem aby osiągnąć skuteczność w walce sportowej należy poddać się intensywnemu treningowi oraz sportowej selekcji poprzez rozmaite systemy rozgrywek eliminacyjnych.
Obserwując kariery sławnych zawodników w sportach walki od boksu przez judo, sumo, brazylijskie ju-jitsu czy tae-kwon do widzimy , że nawet najlepsi są skuteczni zaledwie przez kilka lat, cóż prawo natury jest tu bezwzględne po nas przychodzą młodsi, lepiej zbudowani, intensywniej trenujący, zdolniejsi itd. i to oni stają się na parę lat "skuteczni".
Jeden z moich kolegów aikidoków żalił się ostatnio że po 16 latach ćwiczeń aikido nie czuje się skutecznym, zrobiło mi się go szkoda bo nie jest zbudowany jak Mike Tyson i pewnie nigdy nie zdobył się na to by chociaż przez jeden rok ćwiczyć tak intensywnie, jak robił to przez wiele lat żelazny Mike (8-10 godz dziennie) .
Poszedłbym z nim o zakład, że gdyby tyle popracował nad swoim aikido to może z Tysonem by sobie na ringu nie poradził ale w Polsce kompleksów by nie miał.
Wniosek: porównywanie stylów nie ma sensu natomiast porównywanie możliwości poszczególnych zawodników jest zasadne o czym świadczy zjawisko przechodzenia często z sukcesem od jednego sportu walki do innego np. z boksu do kick-boxingu, z zapasów do MMA itp.
Czy można zatem porównywać techniki w obrębie jednego stylu np. aikido, wyodrębniając skuteczne i nie skuteczne? Jestem zdania, że taka analiza nie ma większego sensu. Wiele osób uważających się za znawców aikido sądzi że rzuty typu Kokyu-Nage tak naprawdę nie są skuteczne. Otóż nic bardziej mylącego. Przebywając w Japonii często i z zamiłowaniem oglądałem zawody sumo, raz na kilka walk, wcale nie tak rzadko, walka rozstrzygana jest rzutem, który do złudzenia przypomina Kokyu-Nage , nikt tam nie udaje i nikt nikomu się nie podkłada. Zastosowanie uniku z obrotem ciała w momencie gdy w ataku kumuluje się w ruchu prawie 200 kg masy zawodnika daje wspaniały, widowiskowy i piorunujący efekt owe 150-180 kg żywej masy wylatuje na 1.5 metra w powietrze by opaść z ciężkim łoskotem na gliniane podłoże.
Wystarczy jeden raz zobaczyć taką walkę by rozwiać wszelkie wątpliwości co do tego czy Kokyu-Nage może być techniką realną i skuteczną .
W aikido poszczególne techniki tworzą zintegrowany system oddziaływania na partnera i dlatego udowadnianie, że ta czy inna technika jest bardziej lub mniej skuteczna nie ma dla mnie sensu. Ważne jest by zrozumieć, że wszystkie one są ze sobą powiązane . Kiedy jesteśmy w stanie w sposób naturalny zgrać naszą reakcję z atakiem wtedy dopiero ujawnia się potencjał skuteczności poszczególnych technik. Każdy kto ćwiczy aikido musi tę prawdę odkryć sam dla siebie bo inaczej brzmi to tylko jak ładna poezja bez związku z ową fascynującą wielu "realną walką".
Podsumowując powyższe rozmyślania trzeba stwierdzić, że problemu tzw. skuteczności w kontekście metodyki treningu sztuk walki nie można lekceważyć lub pominąć, ale ogromnym błędem jest przydawanie tej kwestii roli nadrzędnej. Skuteczność jako odniesienie do sytuacji rzeczywistej zależy od zbyt wielu czynników by można było z przekonaniem stwierdzić czy jedne systemy są lepsze a inne gorsze. Sytuacja rzeczywista nie da się bowiem ująć i opisać w postaci skończonego modelu, w samej definicji takiej sytuacji tkwi zasada nieprzewidywalności czyli formuła w której przygotowani jesteśmy technicznie i fizycznie na "n" rozmaitych czynników a tu nagle pojawia się "n+1" czynnik i całe nasze przygotowanie staje pod znakiem zapytania. Najistotniejszym elementem mało obecnym w rozmaitych dyskusjach jest problem przygotowania naszego umysłu do poradzenia sobie z elementem zaskoczenia, nagłej zmiany sytuacji, z tym co umownie nazwałem "n+1" czynnikiem lub czynnikami, które czyhają na nas gdy mamy pecha znaleźć się w sytuacji rzeczywistej a nie modelowej. Wspaniałe legendy o mnichach wojownikach, samurajach i rycerzach nie kłamią, bowiem właśnie w potędze naszej woli i umysłu kryją się tak naprawdę najbardziej zdumiewające odpowiedzi na pytanie jak zapanować nad sytuacją realnego zagrożenia, nad naszym strachem i słabością oraz agresją złych ludzi. A odrobina techniki i sprawności fizycznej z pewnością nie zaszkodzi